29.2.08

Small-hour masochism

Nie mogę spać. To sobie serfuję. Postanowiłem poszukać w sieci jak cośtam się robi w openoffice'ie (Jak to powinno się pisać z odmianą? W ogóle nie wiem.). No i wpadłem na jakąś stronkę właśnie i... jest tam na początku opis zasad BHP. Tych oficjalnych, rządowych biurokratycznych banialuk. Poczytałem to sobie i aż żal dupę ściska. Tyle to a tyle centymetrów ma mieć wyskość pomieszczenia itp. Czy ci idioci w tych urzędach to wogóle słyszeli o ludziach wysokich i niskich, grubych i chudych? Czy oni sobie tam tak dla jaj przynają tyle to a tyle wysysając to z palca, a tak na prawdę śmieją się w niebogłosy wiedząć, że te idiotyzmy będą musały byc przestrzegane? Nikt mi nie wmówi, że to większość narodu domaga się tego typu regulacji.

28.2.08

Eurosłowotok.

Wchodzę do sklepu nie żadnym celem nabycia, tylko na nogach, dzwiami i do tego dlatego, że jestem głodny. Wolnorynkwo kupuję krokiety z mięsem, kapustą i pieczarkami. Wyglądają na apetyczne. A tu z radia sączy się głos jakiegoś pana i ten apetyt mi psuje: "... Europie. Te bogactwo doświadczeń historycznych które jest dziedzictwem Europy wpływa na procesy zachodzące między państwami Europy, zróżnicowanymi pod wieloma względami. Te dziedzictwo i wielowiekowe doświadczenia są świadectwem ogromnego bogactwa jakim dysponuje dzisiejsza Europa, co dało się ostatnio odczuć..." Sratatata, bum siekierka. I tak przez 5 minut co najmniej, bo potem sobie poszedłem. Taka gadanina, to oczywiście żadna nowość. Jednak mi przyszedł do głowy bluzgacz i pomysł przerobienia go na eurobluzgacza. A może raczej euroeksperta?