10.3.08

Gazeta Wyborcza, czyli gówno z miodem.

Pani Magdalena Środa, etyczka, filozofka i feminista, na łamach "Wybiórczej", daje popis manipulacji i heglowskiej dialektyki. Na wstępie (nie pochodzącym jak sądzę od M.Ś.) czytamy: "Dopóki kobiety nie zaczną dzielić obowiązków domowych z mężczyznami, dopóty będą pracownikami 'gorszej kategorii'. Państwo musi stworzyć takie warunki, by obowiązki wychowawcze były równo podzielone przez rodziców". Chciałbym przez chwilę skupić się na tych dwóch zdaniach.
Początek tego andronu, to jakieś kuriozum. Po pierwsze, dlaczego słowa "gorszej kategorii" są ujęte w cudzysłów? Jest to cytat? Może przenośnia? Ironia? Że tak się często mówi? Nie słyszałem. Słyszałem "brzydsza płeć", "ładna płeć", ale o gorszej nic do mych uszu nie dotarło (Może ktoś mnie ogłączył od Matriksa?). Po drugie - rozumiem, że chodzi o to, żeby kobietom w domu pomagali mężczyźni, gotując, sprzątając i wykonując typowo kobiece prace domowe. A z tego zdania zdaje się wynikać, że faceci w domu gotują i sprzątają, a kobiety chodzą do pracy i są gorsze, bo nie pracują jeszcze w domu, na zasadzie: 50% podłogi sprząta facet, a 50% kobieta. Ja oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że Gazeta Wyborcza, to pismo skierowane raczej do półgłówków, którzy nie zastanawiają się nad znaczeniem czytanych słów, zdań, akapitów i artykułów, do takich RAZ'owych "przeżuwaczy".
Część druga, to jawne propagowanie faszyzmu i totalitarnej roli państwa. Jestem przekonany, że większość czytelników mojego bloga (nawet tych o lekko lewicowych poglądach), zgodzi się z twierdzeniem, że państwo nie ma prawa ingerować w to, ile kto pracuje w domu, a ile poza nim. Jest to tylko i wyłącznie sprawa dwóch osób tworzących związek. Jeśli kobieta decyduje się na pracę w domu a mężczyzna na pracę poza nim, to jest to tych państwa autonomiczna i niezależna decyzja i tyle. Tak samo, jeśli pan zdecyduje się siedzieć w domu, a pani napylać do fabryki. Też ich decyzja.
Pani Magdalena Środa, jest w moim przekonaniu pokraką intelektualną i jej poglądy to zlepek półprawd, wymysłów i fantasmagorii. Dziwi jednak jej wysoka pozycja. Na co potrzebna jest razwiedce i innym klikom taka niunia? Prawdopodobnie to kolejne działo do rozbijania rodziny.
Tyle jeśli chodzi o wstęp. Reszta wywiadu to rzeczone "gówno z miodem". Jak tylko Środa coś powie z sensem (mamy roszczeniowe społeczeństo - ludzie lubią strajkować), to zaraz łubudu, o budowie państwa opiekuńczego. Jak gada o potrzebie wspierania (rozumiem ma na myśli nie przeszkadzanie) małych firm, to zaraz łubudu, że państwo powinno promować zatrudnienie kobiet (zabierając kobietom bogatym i dając biednym, oczywiście)... itd.
Dodatkowo MŚ, już troche z większym sensem, zdaje się rozumieć fakt, że w państwie, bogactwo (zatem i wpływy z podatków) generują przedsiębiorcy. Pisze (MŚ, czy ktoś inny?), że "ledwo się wyrwaliśmy z realnego socjalizmu ku wolnemu rynkowi (? - slime-x), już chcemy z powrotem socjalizmu, zanim ten wolny rynek zaczął przynosić owoce". Jasne. Tyle tylko, że pani M.Ś. patrzy na świat jako prosiaczek maczający swój ryjek w korycie. Od zwykłej "świni" różni się tym, że rozumie, skąd pochodzi pasza i pomyje. Otóż wolny rynek zaczyna przynosić krzyści od pierwszego dnia jego wprowadzenia. Tym, którzy pracują, tym którzy ryzykują, tym którzy są inteligentni, tym którym się chce. Właśnie między innymi tym kobietom, które zakładają firmy i zapylają świątek-piątek. A M.Ś. się jedynie ślini na myśl, że kiedy to towarzystwo już się ciężką pracą dorobi, przyładuje się odpowiednie podatki i regulacje, w ramach pomocy kobietom, żeby "siostry w płci i niedoli" oskubać do gołej skóry.
Taką to wizję świata reprezentuje pani filozofka Magdalena Środa. A tekst jest, generalnie, dla typowego 1/2-inteligenta, czyli nie wart czasu i 1zł50.

P.S. Środa ewidentnie forsuje żeniskie formy nazw zawodów. Do tego stopnia, że się zagalopowała i stworzyła "pracowniczkę". Co prawda słowo jest w słowniku ortograficznym PWN, ale ja nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tak mówił. "Pracownica" tak, ale nie "pracowniczka" - to ostatnie brzmi jak zdrobnienie.

Brak komentarzy: