20.5.08

Sarmacki Gonzalez.

Siedziałem sobie wczoraj w McDonaldzie (tfu... tfu...) i jadłem tortillę. Koło mnie posilała się dziwna rodzinka. Znaczy się rodzinka była normalna, ale dziecko było dziwne. Tak na oko lat może z 8, ale za to rzucał mu się ciemny zarost. Ponieważ, w przeciwieństwie do Pana Janusza Mikkego herbu Korwin, sądźę, że globalne ocieplenie nie istnieje, uznałem tego dziwacznego osobnika za freak of nature. Szamali wieśmaki.

Brak komentarzy: