16.11.07

Mimemtyzm intelektualny

Będąc dużo młodszy (mając circa 20 lat), w swojej naiwności obserwując świat mnie otaczający, a w szczególności ludzkie zachowania, prowadziłem dużo dyskusji natury filozoficznej. Z tamtejszego bełkotu, frazesów, ciekawych obserwacji i inszego misz-maszu najbardziej zapamiętałem termin mimetyzmu intelektualnego (a pierwotnie umysłowej mimikry). Wpadłem na coś takiego i zaraz nadałem temu zjawisku nazwę, podczas prowadzenia dętych dyskusji z rówieśnikami. Większość z moich interlokutorów, mianowicie, jak już zresztą się domyślacie, zawsze starała się coś dopowiedzieć do roztrząsanej przeze mnie kwestii, często-gęsto nie mając kompletnie pojęcia o co mi chodzi (co zresztą dowodzi ich kultury). Upodobnić się do poziomu intelektualnego dysputy, przytulić się do zastanej płaszczyzny pojęciowej, ustrugać sobie procę narzędzia poznawczego do miotania zasłyszanymi frazesami w kierunkach generalnie słusznych i ogólnie brzmieć mądro i uczenie. I to zjawisko jest ciągle obecne! Nie tylko w dyskusjach prywatnych, przy piwku, ale przede wszystkim we wszelakich debatach telewizyjnych i innych dyskusjach. Najwyraźniej jest to element zachowań ludzkich, umożliwiający intelektualne przeżycie w dżunglii rozumu.

Brak komentarzy: